piątek, 27 czerwca 2014

3. "Złudna nadzieja."

- Przepraszam Cie Em.- czerwonowłosa usłyszała znajomy głos zaraz po naciśnięciu zielonej słuchawki.- To co się dzieje teraz to mnie przerasta. Juan zaciąga coraz to nowsze kredyty, a ja już nie mam z czego nich spłacać. Jeszcze chwila, a wylądujemy na ulicy.- głos Ines na sama myśl co może się stać z nią i z jej córeczką zadrżał. Juan od samego początku ich małżeństwa przysparzał problemów. Najpierw sprzedał rodzinny interes, po czym oszczędności zniknęły w niewyjaśniony sposób. Pieniądze pożyczone u znajomych,a co gorsza w banku, pogłębiały dołek w jaki rodzina Montez wpadła. Nie pomagały prośby, ani groźby ze strony Inez. Juana na tyle pochłonięty był swoim życiem, że nie  interesowało go to co dzieje się z jego rodziną. Kłopoty jakie przysparzał  żonie, spędzały jej sen z powiek, całymi nocami wypatrywała powrotu męża, bez nadziei na jakiekolwiek wytłumaczenie. Ines nie wyobrażała sobie życia bez męża, ale wiedziała że w końcu musi nastąpić te dzień w którym weźmie sprawy w swoje i zapewni swojej córeczce spokojne i ustabilizowane życie.
-Spokojnie, nic się nie stało- Na twarzy Emmy pojawił się uśmiech, usiadła na kanapie, jednocześnie przerywając na chwile pakowanie.- Wiem jak jest Ci ciężko, porozmawiam dziś z Davidem może udam nam się jakoś Ci pomóc.- jej wzrok mimowolnie przyniósł się na kilka zdjęć w ramkach, ułożonych na komodzie.- Wybacz Ines muszę kończyć, mam w planach dziś wyjazd do rodziców, a na razie jestem w proszku.- wyjazd, a raczej ucieczka do rodziców mimo, że była prawdą okazała się dobrą wymówką. Emma nie była dziś w nastroju do pogaduszek z przyjaciółką, które wręcz uwielbiała, a tym bardziej do pocieszania jej. Sam była lekko przybita po kolejnym rozczarowaniu jakie spotkało ją wczoraj ze strony męża. Sądziła, że już nic ją nie zaskoczy. Po tylu przebytych kłótniach, była przekonana że już w pełni się uodporniła, ale wczoraj czuła, że tym razem nie spotka się z odmową. Może ta "pewność" przyniosła tak duży ból i cierpienie, po raz kolejny upewniła się w przekonaniu, że w tym związku nic nie jest pewne. Zdecydowała się nie marnować urlopu i wyjechać do rodziców jeszcze tego samego dnia. Odczuwała lekki niepokój, w końcu od kilku lat była nierozłączna ze swoim mężem, w grę wchodziły tylko kilku dniowe wyjazdy służbowe. Pomimo tego, że poinformowała Davida o swoim wyjeździe, mieszkanie lśniło, zapas wyprasowanych koszul i jedzenia miał co najmniej na dwa tygodnie- to czuła się źle. Nie chciała uciekać przed problemami, ale w tym przypadku to był ostateczny krok. Czuła, że jej małżeństwo się kończy, choć starała się nie dopuszczać do siebie tej myśli. Strach przed samotności, był nie do opisania, po mimo ich ciągłych kłótni, wiedziała że David jest obok i może na niego liczyć. Może i ich miłość wygasła, a jej miejsce zastąpiła rutyna i strach przed zmianami, ale byli obok siebie Jej rozmyślanie przerwał dzwonek do drzwi. Podeszła mimowolnie i już po chwili zobaczyła swoją przyjaciółkę.
-Marisol?- spojrzała na nią ze zdziwieniem.
-No tak, musimy porozmawiać.- wparowała do kuchni bez precedensu.-Dzwoniła wczoraj do mnie Inez i wiem, że mam kłopoty, ale to jej nie usprawiedliwia, więc mam nadzieje że tym razem nie ujdzie jej to płazem - spojrzała na Emme wyczekując odpowiedzi. Pani psycholog była kobietą twarda i nie ugięta, potrafiła się odgryźć, gdy ktoś jej zaszedł za skórę. Może to było powodem, że tak trudno było się jej dogadać z kuzynem. Jednak oboje mieli wspólny cel- Emma. Jak i David, tak i jego kuzynka chcieli jej dobra. Wiedzieli, jak łatwo czerwonowłosą zranić, a także że jej dobroduszność nie zawsze wychodzi na jej korzyść.- Ja wiem przyjaźnimy się, bardzo lubię Ines,ale my nie możemy jej pomóc jeśli ona sama nic nie zrobi w tym kierunku.
-Ja już nie jestem w stanie powiedzieć ile pożyczyła od nas pieniędzy, ale nie chce żeby ona i Ana wylądowały nie wiadomo gdzie. - podała przyjaciółce kawę, którą przed chwilą zaparzyła.- Powinna to zakończyć, za nim Juan zrobi coś jeszcze gorszego. Sama już nie wiem.- wzruszyła ramionami, a z jej gestów dało odczytać się bezradność i niepokój, który zabierał jej większość energii.- Nie chce o tym teraz myśleć, dziś jadę do rodziców w końcu odpocznę. Muszę się odizolować od tego wszystkiego.
- Wiem o twoim wyjeździe, bo rozmawiałam dziś z moim durnowatym kuzynem.- na sama myśl o "ulubionym" członku rodziny Marisol wzdrygnęła się .- Chyba większego idioty nie mogłaś znaleźć, poślij go w diabli za nim jeszcze możesz. Ta pijawka Cie wykorzystuje, gdyby nie Ty to pewnie jadł by w restauracjach i kupowała co dzień nową koszule, bo sam nawet by nie wie gdzie się pralkę uruchamia.- na twarzy Emmy pojawił się uśmiech, wiedziała że Marisol ma racje. David to urodzony biznesmen, a w innych aspektach już nie zawsze był tak dobry. Rozmowa przyjaciółek mogła ciągnąć się w nieskończoność, gdyby nie fakt, że Emma dziś chciała pojechać do rodziców.
Założyła wygodne ubrania, a jej czerwone loki spływały po ramionach, idealnie współgrając z opalenizną. Ciemne okulary maskowały opuchnięte od płaczu oczy. Walizki zapakowało do samochodu, a teraz czekały ją dwa tygodnie błogiego lenistwa w towarzystwie swojej rodziny. Nie planowała niczego, bo w przeciwieństwie do swojego męża była dużo bardziej spontaniczna. W końcu to wakacje. Gdy była gotowa do podróży, uchyliła drzwi do samochodu i usłyszała głos, a raczej wołanie:Pani Alvarez.- zawoła mężczyzna, pośpieszne zmierzający w jej kierunku.

C.D.N.


11 komentarzy:

  1. Ty babeczka powiem Ci że brak neta Ci służy :D rozumiem że jutro kolejny ;D
    W ogóle coś ty wymyśliła jakie tu wołanie "Pani Alvarez!" bo wątpię aby tym mężczyzną był Davidek, chociaż diabli wiedzą Ciebie i jego xD
    Zgadzam się z Marisol, aczkolwiek znając siebie to i tak moja reakcja zbliżona byłaby Emmy, Ines natomiast powinna podjąć konkretne działania, bo taka stagnacja do niczego dobrego nie prowadzi :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spokojnie, spokojnie ;D Na blogu na pewno pojawi się wcześniej, bo forum to taki dodatek :)

      Usuń
    2. opowiadania-debs.blog.onet.pl27 czerwca 2014 19:49

      ty mi lepiej mow konkretnie kiedy xD

      Usuń
    3. jakoś po niedzieli ;p

      Usuń
    4. to ja proponuje na niedziele tak w ramach milego zakonczenia weekendu ;D

      Usuń
    5. Jeden rozdział w tygodniu, lepiej mniej, a żeby były zadowalające ;P

      Usuń
  2. No świetny rozdział :) Ciekawe kto to zawołała nie miałaś kiedy skończyć ? :) Czekam na nexta bo już normalnie ciśnienie mi podnosisz takim zakończeniem :)
    U mnie jest już przed ostatni rozdział może dziś ostatni ? Nie wiem jeszcze ale wiem że zacznę nowe opko tym razem od Vondy i Ponny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. W takim razie czekam na nowe opowiadanie ! : )

    OdpowiedzUsuń
  4. Jesteś Najlepsza !!!! ;* Mogę zostać Twoją największą fanką ? ^^

    OdpowiedzUsuń
  5. haha proszę bardzo ! Ale mnie rozbawiłaś ;D

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy