Dochodziła godzina jedenasta, kiedy
czerwonowłosa leniwie przeciągnęła się łóżku. Dość szybko
uporała się z posłaniem „łóżka”. Założyła te same
spodnie co wczoraj, jednak pozostawiła koszulkę w kolorze
niebieskim należącą do Pablo, wziąwszy kosmetyczkę udała się
łazienki. Wychodząc zerknęła przez uchylone drzwi. Uśmiechnęła
się na widok Pablo, który spał w samych bokserkach w najlepsze.
Szybko jednak uświadomiła sobie jak bardzo jest głodna. Usiadła
na krześle w kuchni, bijąc się z myślami. Jednak po chwili na
marmurowej wyspie zobaczyła kilka owoców, wzięła dwa jabłka i
usiadła na kanapie na której spędziła całą noc. Głód nie
został zaspokojony, a jej przyszły mąż śpi w najlepsze. Taki
minęły jej następne dwie godziny, aż w końcu kilka minut po
godzinie czternastej usłyszała szmer, a po chwili jak gdyby nigdy
nic spacerującego po salonie Pablo. Miał założone tylko dresy, a
jego wilgotne włosy dodawały dodatkowego uroku.
-Dzień dobry.- uśmiechnął się.
-Zjadłam dwa jabłka, bo była głodna,
a Ty nie chciałeś się obudzić.- odparła z lekkim wyrzutem.
-Mogłaś sobie zrobić śniadanie.-
uniosła jedna brew do góry i popatrzyła krzywo.-Dobra, ja zrobię.
Już po chwili siedzieli w kuchni
zajadając się jajkami na bekonie przygotowanymi przez Pablo.
-Umiesz gotować? Bo śniadania robisz
pyszne.- zapytała biorąc kolejny kęsy.
-Czy ja wiem? Chyba sytuacja mnie
zmusiła, ile można żywic się gotowymi daniami.- zerknął na nią
była chyba pierwsza kobietą, która doceniła jego zdolności
kulinarne.
-Mnie nauczyła mama, raczej próbowała,
ale jest kilka potraw, które potrafi zrobić. Ja już dziękuje,
było pyszne.- po czym odłożyła talerz i sztućce.
-Mieszka gdzieś nie daleko?- zapytał
gdy na nowo zajęła miejsce naprzeciwko niego.
-Od pięciu lat mieszka w niebie.-
wykrzywiła usta na wzór lekkiego uśmiechu.
-Przepraszam nie wiedziałem.- dotknął
jej dłoni.
-Nie spokojnie, nic się nie stało.
Bardzo cierpiała przed śmiercią, więc wierze w to, że teraz jest
jej lepiej.- jego zwykły gest dodał jej dużo otuchy.- Więcej
członków rodziny nie posiadam. Ojca nie znam, dziadkowie nie żyją,
wujkowie i ciotki na drugim końcu świata. A no tak jestem
jedynaczką, ale mam Larę to mój kot.- starała się mu dać do
zrozumienia, że bierze ją za żonę z małym dobytkiem.- To kot
norweski, jest ruda, duża i ma tendencje do otyłości z którą
walczymy już półtorej roku.- widząc jego zdziwienie postanowiła
nic więcej nie mówić.
-A jeśli mam uczelnie na kota?-
zapytał po chwili.
-Nie żartuj nawet...- nieco
posmutniała.
-Nie żartuje, zresztą nie wiem nigdy
nie miałem kota.- zaśmiał się.- Dopóki nie będzie nic niszczyć
i spać w moim łóżku, będzie mogła tu mieszkać. Podeszła
przytuliła go i pocałowała w policzek, dodając krótkie:
„Dziękuje.”
Dni pędziły jak szalone. Wszystko
zostało ustalone, czerwonowłosa kilka dni poznaniu Pablo
wprowadziła się do niego wraz z Larą, która źle zniosła podróż,
efektem czego był zwrócony posiłek na tylną kanapę samochodu
Pablo, na co o dziwo szatyn przymknął oko. Mimo, że nadal był
czasem nie co oschły, nie dało mu się nic zarzucić. Po tym jak
czerwonowłosa dostała na drugi dzień po „bójce” wypowiedzenie
z pracy, sukcesywnie dawał jej pieniądze w jego mniemaniu na drobne
wydatki. Również z wprowadzeniem Emily, Pablo przeniósł się na
kanapę, odstępując jej tym samym sypialnie. Obiecując, że po
nowym roku rozejrzy się za czymś większym. Mimo różnych poglądów
na życie potrafili się dogadać, skutkiem czego były już dwa
tygodnie razem przemieszkane. Emily postanowiła zwolnić panią,
która dotychczas sprzątała mieszkanie i sama została gospodynią.
Przeglądając coraz to nowsze książki kucharskie i blogi kulinarne
zaskakiwała przyszłego męża coraz to nowymi daniami, wcześniej
dokładnie wypytując za czym nie przepada. Swój związek na razie
starli się ukryć, aż do czasu zaręczy, a dokładnie premiery
nowego filmu Pablo na którym miał się pojawić z nową kobietą.
Najtrudniej było to ukryć przed Bianka, która poniekąd zaczęła
się domyślać, że Emily sobie kogoś znalazła, na razie nie
wiedziała tylko kim jest owy mężczyzna, a przecież tak dobrze go
znała.
Wszystko było by w porządku, gdyby
nie fakt, że Pablo z dnia na dzień coraz to później wracał.
Często także zdarzało mu się nocować poza domem. Dni mijały, a
wizyty Pablo były jak na lekarstwo. Czerwonowłosa starała się
doszukać w swoim zachowaniu czegoś co mogło go odrzucić, gdzie
popełniła błąd? Jednak wina nie leżała po stronie Emily, jak
się później dowiedziała od Martina sprawcą zamieszania była
Silvia, dawna miłość Pablo, która powróciła do Mexico City.
Powiem tak początek bardzo mi się podobał, w końcu zaczęli się dogadywać, a przez te niezbyt przyjemną końcówkę (oczywiście dla Emily) perspektywa szczęśliwego rozdziału legła w gruzach.Ej no bo ona się stara gotuje, sprząta specjalnie dla niego uczy się nowych potraw i nawet zwraca uwagę na jego gust, a on tak po prostu sobie idzie do jakiejś tam Silvy czy jak jej tam xd Ej no bo ja podejrzewam, że pewnie ona jest 100 razy brzydsza od Emily xd Musisz coś z tym zrobić, bo mi nie wolno się denerwować, a takie niespodziewane niespodzianki na końcu rozdziału mogą mnie zabić hahah A tak całkiem poważnie to dodaj coś szybko :)
OdpowiedzUsuńAj zapomniałam u mnie 7 rozdział :)
OdpowiedzUsuńPo co tam jakaś Silvia powróciła, im tak dobrze razem się mieszka. To że Pablo jest oschły nic nie znaczy po prostu musi nauczyć się okazywać uczucia :). Podoba mi się że Emily tak bardzo się stara :). Szkoda mi tylko Bianki, która nic nie wie, Czekam na kolejny :)
OdpowiedzUsuńU mnie nowy rozdział, zapraszam :) Jutro napisze Tb komentarze, bo się dzisiaj przez pół dnia zastanawiałam, czy pisałam, czy nie do poprzedniego rozdziału xD Ja i moja nieogarniętość, haha :D
OdpowiedzUsuńAle mnie rozbawiło to wymiotowanie kota, haha. Nie ma to jak śmiać się po 1 w nocy xD Ale teraz poważnie, czyli to co średnio mi dziś wychodzi :-) : Najbardziej cieszy mnie fakt, że między Pablo, a Emily fajnie się układa, a on zaczął się chociaż uśmiechać i ogólnie jest milszy ;-) Te małżeństwo może im naprawdę wyjść na dobre, bo ona zapewne będzie w stanie trochę zmienić Pablo, a dzięki niemu nie musi już pracować w takim okropnym miejscu. Zresztą oboje nie będą czuć się tacy samotni i wgl. Tak mi się podobał ten rozdział, ale końcówka jest bardzo niepokojąca :-\ Mam nadzieję, że ta Silvia nic nie namiesza i odczepi się od Pablo ;-) No i czekam na następny, którego oczekuję jak najszybciej :-D
OdpowiedzUsuńUwielbiam to opowiadanie i już nie mogę doczekać się następnego rozdziału ;)
OdpowiedzUsuńJaka znowu Silvia... Niech ona się odczepi a on opanuje, jakby nie patrzeć ma mieć żonę. Mam nadzieję, że na tej premierze żadne z nich niczego nie odstawi i ciekawi mnie reakcja Bianci :D Ja bym się wkurzyła, gdyby moja najlepsza przyjaciółka ukrywała przede mna takie rzeczy :D Czekam na nowy :*
OdpowiedzUsuńkiedy nastepny?
OdpowiedzUsuńJeszcze nie wiem :)
UsuńTala, sesja się zbliża. Może wrzuciłabyś coś, żeby poprawić mi humor? Ładnie proszę :D
OdpowiedzUsuńPierwsze muszę wasze rozdziały nadrobić :)
UsuńDodałam rozdział, zapraszam :)
OdpowiedzUsuńPóki co to ja czekam na rodział u Ciebie, a później może się zastanowie i rozważę twoją prośbę xD Buziaki :*
OdpowiedzUsuńZapraszam na nowy rozdział do mnie :D No i pisz mi coś tutaj szybko, bo nie mogę się doczekać :D
OdpowiedzUsuńU mnie rozdział ;)
OdpowiedzUsuń