poniedziałek, 30 czerwca 2014

4. "Iskierka nadziei."

W poprzednim rozdziale:
Założyła wygodne ubrania, a jej czerwone loki spływały po ramionach, idealnie współgrając z opalenizną. Ciemne okulary maskowały opuchnięte od płaczu oczy. Walizki zapakowała do samochodu, a teraz czekały ją dwa tygodnie błogiego lenistwa w towarzystwie swojej rodziny. Nie planowała w tym czasie co będzie robić, bo w przeciwieństwie do swojego męża była dużo bardziej spontaniczna. W końcu to wakacje. Gdy już wszytko zapakowała, uchyliła drzwi do samochodu i usłyszała głos, a raczej wołanie:-Pani Alvarez.- zawoła mężczyzna, zmierzający w jej kierunku.

C.D

Bez problemu rozpoznała ten głos, w końcu z owym mężczyzna dzieli swoje życie od kilku lat. Zdziwienie jakie ją ogarnęło było nie do opisania, jeszcze większy szok przeżyła gdy odwróciła się. Ujrzała swojego męża idącego z walizką wzdłuż zaparkowanych samochodów. Zdjęła okulary i nie wierzyła w to co widzi, jej maż ubrany w krótkie spodenki i T-shirt, zmierzał w jej kierunku z walizka.
-Co Ty tutaj robisz?- spojrzała na niego, lekko marszcząc brwi, lecz zamiast odpowiedzi otrzymała buziak. Mężczyzna bez zbędnych ceregieli otwarł bagażnik i zapakował swój bagaż.
-No to co jedziemy? Już prawie dziesiąta.- ponaglił żonę i stanął z powrotem, obok milczącej Emmy, którą zaistniała sytuacja wprawiła w stan osłupienia. -Em, co z tobą, gdzie masz kluczyki?- wyciągnął rękę w kierunku żony.- Ja poprowadzę.- stwierdził.
-Sugerujesz, że jestem złym kierowcom?-spojrzała na niego z lekkim wyrzutem.
-O wiele lepiej sprawdzasz się w roli żony.- pocałował Emme w czoło i przyciągnął do siebie, mocno ją przytulając. Była zaskoczona tym co się dzieje w ciągu pięciu minut jej mąż zaskoczył ją zbyt wiele razy, ale odwzajemniła uścisk.- Obiecuje, że już będzie dobrze.- wyszeptał nad jej uchem.-Kocham Cie, nawet bardzo i nie chce Cie stracić.- odsunął się ujął jej twarz w dłonie i spojrzał głęboko w oczy.- Zrobię wszystko, żebyśmy byli szczęśliwi, tylko daj mi czas proszę.- patrzył na nią błagalnym wzrokiem.
Emma to jedyna osoba przy, której nie musiał nikogo udawać, tylko w domu mógł być sobą,  robić co chciał bez względu na  skutek. Przy niej czul się dobrze, wiedział,że może jej zaufać.-Zmienię nasze życie na lepsze, będę się starał i udowodnię Ci, że na Ciebie zasługuje.- Emma delikatnie kiwnęła głowa i podarowała mu jeden z najpiękniejszych uśmiechów. 
-Ja Ciebie tez kocham,  nawet nie wiesz jak bardzo. -ujęła jego dłoń.- To chyba  nie jest najlepszy czas na taką rozmowę... Na prawdę ze mną jedziesz?- zapytała niedowierzająco. 
-Tak.- skinął głowa i uśmiechnął się po raz kolejny.
- Cale dwa tygodnie z twoja mama. - zaśmiała się.
- Ale bez kłótni, zgoda?-wyciągnął rękę przed siebie i po chwili poczuł drobna dłoń. 
Zawarli umowę, która jak oboje myśleli uratuje to co było dla nich najcenniejsze. Ta  podroż była taka jaka sobie wymarzyli. Choć oboje milczeli to nie była to ta cisza, która towarzyszyła im przez ostatnie miesiące. Cieszyli się swoją obecnością, której w dodatku towarzyszyła zgoda. Co chwile zerkali na siebie i uśmiechali się.
-Ciekawe co słychać  w domu i u rodziców?- Emma przerwała spokój swoim rozważaniem, po mimo tego że była ze swoja mama w stałym kontakcie telefonicznym, to nie było to co rozmowa w cztery oczy.- Już nie mogę doczekać się, aż ich zobaczę.- zerknęła na Davida, który uśmiechał się pod nosem- Tak, wiem dla Ciebie to katorga, a kontakty z rodzina najchętniej ograniczyłbyś do wysyłania kartek na święta, ale ja lubię ten rodzinny klimat. Podziwiam moich rodziców, bez względu na wszystko są razem i potrafią czerpać radość z takich rzeczy jak nasz przyjazd.- uśmiechnęła się dumnie. 
-Przecież my tez się kochamy.- spojrzał na żonę w czasie przerwy w jeździe spowodowanej  zmianą światła w sygnalizacji.
-To co innego.- zaprzeczyła.- To jest ta magia, kiedy jesteśmy wszyscy razem. To schemat rodziny,  ludzie się kochają, maja dzieci, a potem są wnuki i tak dalej.
David od samego początku znal pragnienia Emmy, a rodzin była, jest i będzie u niej na pierwszym miejscu. Była ona kobieta , która uwielbiała być przytulana i zawsze dawała mu do  zrozumienia jak dla niej jest ważny mężczyzna i jak bardzo go potrzebuje, Nie była typem kobiety nowoczesnej, czy feministki. Wiedziała  jak mężczyzna jest ważny i to własnie on daje jej poczucie bezpieczeństwa i stabilizacji.  
-Przecież my tez będziemy mieć rodzinę, już nią jesteśmy.- uśmiechnął się do swoje ukochanej. -Co prawda jeszcze nie taką idealna i w komplecie , ale jesteśmy. Nie można mieć wszystkiego od razu. Wole skupić się na jednej rzeczy i wykonać ja dobrze. - ruszył za korowodem samochodów,  zmierzający w  tym samym kierunku, jednocześnie zapalając u Emmy iskierkę nadziei. Nadziei na takie życie o jakim marzy. 

13 komentarzy:

  1. Hahah jestem pierwsza <3
    Rozdział prześwietny naprawdę <3
    Czekam na next :)
    Czyżby David przejrzał na oczy i zobaczył co może stracić? czy tylko chce Emmie zamydlić oczy ? Kurde no jestem tak ciekawa <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O prawdziwych zamiarach Davida dowiemy się w następnych rozdziałach :)

      Usuń
  2. Jak tu pięknie się zrobiło ! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie przesadzajmy ;p zwykła prowizorka, żeby każdy wchodzący wiedział, że to Vondystyczny blog ;D

      Usuń
  3. Hej u mnie jest już opis postaci wpadnij i oceń mam nadzieję że się spodoba :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciekawe co teraz. Mam nadzieje ze David dotrzyma słowa ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  6. U mnie już 4 pierwsze rozdziały się pojawiły a kiedy next u ciebie ? :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Kochana czy ty przypadkiem nie zapomniałaś się w dodawaniu rozdziałów ? ;D

    OdpowiedzUsuń
  8. dodaj już...

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy