-Cholera, ale blado wyglądasz.- Max
jak zwykle nie krył się ze swoją szczerością.- Pójdziemy na
USG, lekarz mi mówił, on myśli, że to będzie mój bobas.-
zaśmiał się.
-Głowa mnie przeokropnie boli.-
delikatnie masowała skronie.-W dodatku te zapach...
-Emma.- jej imię rozległo się po
całym szpitalnym pokoju, nie zważywszy na jej towarzysza podszedł
z drugiej strony łóżka i przytulił ją, po jej policzkach
spłynęły łzy.
-Dobrze, że jesteś.- pocałowała go.
Max poczuł przeszywający ból, to on jest z Emma non-stop, opiekuje
się nią, a jeszcze nigdy nie wykazała ta wielkiego entuzjazmu na
jego widok.-Co się stało kiepsko wyglądasz?- widać było
zmęczenie, czerwone, przekrwione oczy, ktore mimowolnie przymykał co
chwilę.
-Dużo pracy, przenoszę siedzibę
firmy, a raczej dzielimy na pół.- uśmiechnął się.-Carlos
zostanie w Mexico City, a ja tutaj. W końcu tutaj jest filia, z
czasem coś przebuduje, a co najważniejsze będę blisko Ciebie.-
usiadł obok niej na łóżku, ujął jej dłonie i pocałował.-
Byłbym w nocy, gdyby nie to, że odwołali lot, była straszna mgła
więc całą noc spędziłem na lotnisku, ale dla tak ślicznej żony
jestem w stanie to przeboleć.- uśmiechnął się ciepło.-Teraz mów
czemu tutaj jesteś?
-Mam małe braki w co poniektórych
witaminach, anemia się wzmocniła i stąd to zasłabnięcie, ale już
wszystko będzie w porządku.
-Pani Alvarez.- powiedziała
pielęgniarka w średnim wieku.-Tutaj jest wózeczek i za pięć
minut zapraszam z mężem do doktora Costy.- wsunęła „pojazd”,
a sama opuściła pokój. Max przysunął wózek blisko łózka.
-Nie przesadzajmy, już byłam w
toalecie i przeżyłam, więc pójdę o własnych siłach.- Podaj mi
szlafrok jest za Tobą.-zwróciła się do Maxa, ostrożnie wstała i
z jego pomocą ubrała się.-No chodź tatuśku.- zaśmiała się do
Davida. W okamgnieniu znalazł się przy niej i wziął ją po rękę.
-Doktor Costa prowadzi moją ciąże
prawie od samego początku, to znajomy mamy.- dodała dla rozluźnienia.-Jeśli nie chcesz iść to spokojnie, ale poza naszym dzieckiem nie zobaczysz nic strasznego.
-Nie, tylko chyba jestem
podekscytowany.- popatrzył na nią zdezorientowany, co Emma
skwitowała śmiechem.
-A płeć?- zapytała Emma na sam
koniec.
-Widzę, że w końcu ciekawość
zwyciężyła.
-Nie, tylko to w końcu odpowiedni
moment.- ścisnęła mocniej dłoń Davida, który się obok niej.
-Co do płci... to od dłuższego czasu
nie mam jakiejkolwiek wątpliwości, ewidentnie to dziewczynka. To
wszystko na dziś. Zgłoś się do mnie jutro rano, jeśli wszystko
będzie w porządku popołudniu będzie wypis.- ścisnął rękę
Davida, który nadal nie wiele co kontaktował.-Gratuluje.
-Idź do domu Max, wystarczająco długo
tutaj siedziałeś, teraz jestem już po dobrą opieką.- uśmiechnęła
się. Pożegnawszy się z Emmą opuścił pośpiesznie sale.
-Chyba ma mi za złe mój przyjazd.-
zaśmiał się, lekko drwiąco.
-Porozmawiam z nim. Skąd wiedziałeś,
że jestem w szpitalu?- szybko zmieniła temat.
-Od twojej mamy, zresztą mijałem się
z nią jak wychodziła ze szpitala. Twoi rodzice, Nadaniel i Oscar
też tu lecą, a nawet babcia.- zaśmiał się na widok nieco
zdezorientowanej Emmy.- Za kilka dni jak się lepiej poczujesz
pojedziemy pooglądać mieszkania, mam parę na oku, jednak wole,
żebyś Ty dokonała ostatecznego wyboru. Lokalizacja jest świetna
blisko do mojej firmy, do twojej mamy to kilka minut pieszo.-
uśmiechnął się widząc, że sprawił jej radość.- Jeśli szybko
się zdecydujemy to do wprowadzimy się zaraz po twoim, hmm naszym
porodzie. Czeka nas „mały” remont.- użył odpowiedniego gestu.-
Emma nie poznawała Davida, gdzie się podział jej odpowiedzialny
mąż, który w życiu nie zamieszkałby w obrzeżu 50 kilometrów od
rodziny.-Będę musiał tylko jeszcze polecieć do Mexico, ale to na
dzień, dwa. Carlos zajmie się sprzedażą naszego mieszkania, a
lada dzień pojawi się firma transportowa z naszymi rzeczami.-Emmy
oczy zaszkliły się.
-Skarbie co jest?- popatrzył ze
zdziwieniem i położył się obok niej, obejmując ją, gładził ją
po nieco większym niż ostatnio brzuszku.
-Sama nie wiem.- uśmiechnęła się.-
Wszystko dzieje się tak szybko, dobrze, że już tutaj jesteś.
Cieszę się, że cały ten czas byłeś przy mnie.- dotknęła jego
dłoni, co on skwitował pełnym dumy uśmiechem.
-Cholera będę miał córkę.-
powiedział po chwili z widocznym entuzjazmem.-Nawet nie wiesz jak
się cieszę.- oparł głowę na poduszce obok niej, a po chwili dało
się usłyszeć jego miarowy oddech, świadczący o tym, że właśnie
odpłyną w kranie Orfeusza. Delikatnie pogładziła go po policzku i
po chwili sama zasnęła z nadzieją, że już zawsze będzie tak
szczęśliwa.
Rozdział jest piękny, cudowny, wspaniały nie wiem co jeszcze. Zacznę od tego że to co David zrobił dla Em jest wielką niespodzianką dla mnie ten mężczyzna jest dla niej stworzony. Boje się tylko żeby ten Max nic nie odwalił. A co najważniejsze niech Emma i David będę cały czas tak szczęśliwi !! :)
OdpowiedzUsuńCudowny, słodziutki rozdział <3 Nie mogę się doczekać aż Emma urodzi, żeby byli w pełni szczęśliwi <3 Bardzo cieszy mnie zmiana Davida, bo w końcu jest dobrym mężem, godnym Emmy :-) Mam tylko nadzieję, że Max tak po prostu odpuści ;-)
OdpowiedzUsuńI to mi się podoba :D Najwidoczniej dobrze czasem Ci pomarudzić :) No, a w ogóle to ja mam taką samą nadzieję jak Emma, bo tak musi być zawsze :) No i w ogóle to twierdze, iż Max to powinien sobie wylecieć na jakąś wycieczkę, o może biegun północny to jest to hahah nie no, a poważnie to niech on się nie zbliża do Em, bo wszystko popsuje, łącznie z jej szczęściem. To może ja skończę dziś komentarz, bo jakoś mam za dobry humor, a to by się równało pisaniem od rzeczy i jakiś głupot typu tego bieguna :) CUDOWNY ROZDZIAŁ, oby takich więcej :*
OdpowiedzUsuńU mnie nowy rozdział, zapraszam :)
OdpowiedzUsuńPS. zmieniłam adres bloga ( http://vondy-en-mi-corazon.blogspot.com/ )
Jaki cudowny rozdział <3 David przyjechał! Wiedziałam, że nie jesteś na tyle podła żeby ich rozdzielic :D Jaki on jest opiekuńczy i będą mieli córeczkę! Max to strasznie denerwujący typ... mógłby odpuścic te swoje podchody pod Em, czy co on wyprawia. Dodawaj szybciutko nowy :D
OdpowiedzUsuń