sobota, 10 stycznia 2015

2. „Pierwsze spotkanie.”

Najpierw czas wydawał się pędzić jak szalony, przez co musiała wykonywać wszystkie czynności nieco szybciej. Nie mniej jednak końcowy efekt się jej podobał. Czerwone fale idealnie kontrastowały z luźną, beżową marynarką, dopełnieniem były wysokie szpilki. Ubrała się nieco skromnie, ale elegancko. Mimo, że wmawiała sobie, że to nic nie znaczy w głębi serca czuła, że chce pokazać mu się od jak najlepszej strony. Teraz gdy czekała przed jego gabinetem czas wydawał się ciągnąć w nieskończoność, a wskazówki leniwie okrążały tarcze zegara. W myślach non stop się uspokajała tłumacząc sobie, że to tylko zwykła rozmowa. W końcu to nie pierwsze spotkanie z facetem, tylko dlaczego się tak denerwuje? Może dlatego, że to nie jest zwykła rozmowa o pracę, ona od razu ma awansować na stanowisko żony. A co jeśli będzie nie miły, albo ją wyśmieje?
-Zapraszam.- jej rozmyślanie przerwała miła i skromnie ubrana, może trzydziestoletnia kobieta.-Proszę usiąść.- wskazała jej na fotel stojący naprzeciw biurka.-Pan Pablo zaraz przyjdzie.- wyszła posyłając jej ciepły uśmiech.
-Dzień dobry, przepraszam za spóźnienie.- słysząc męski głos za swoimi plecami wzdrygnęła się, szybko wstając z miejsca.-Pablo, bardzo mi miło.-mimo, że starał się być miły, to na jego twarzy, ani na chwilę nie zagościł uśmiech, przez co Emily czuła się nieco bardziej skrępowana.
-Emily.- tylko tyle była wstanie powiedzieć, jej wcześniej zaplanowaną przedmowę diabli wzięli. Na pierwszy rzut oka należał do mężczyzn przystojnych, nawet bardzo. Ciemna opalenizna, ba wyglądał jakby dopiero wrócił z wakacji, idealnie kontrastowała z błękitną koszulą. Wskazał rękę skórzany fotel, a sam zajął miejsce naprzeciw, wcześniej rozpinając guzik w marynarce.
-Martin ukazał Cie w samych superlatywach, więc mam nadzieje, że to nie mija się z prawdą.- mówiąc to przeglądał dokumenty, które ułożone były jeszcze przed ich przyjściem.
-Nie przesadzajmy, ideałem nie jestem.- zerknęła na niego, a on przerywając zajęcia mówił dalej.
-To nie dobrze, bo właśnie jego szukam.- zaśmiał się po chwili, odkładając terminarz na bok.- Niczego wielkiego nie oczekuje, parę wypadów na spotkania ze znajomymi, bądź też te służbowe. Zaręczyny, ślub, zamieszkasz u mnie. Żadnych skoków w bok, zwłaszcza w miejscach publicznych, co nie oznacza, że zmuszam Cię do życia w celibacie, nie mniej jednak nie chciałbym przeczytać w gazecie o tym jak doprawiasz mi rogi. Nigdy nie sprowadzam do mieszkania panienek, więc od Ciebie wymagam tego samego. Poza tym musisz tylko dobrze się prezentować, wtedy mam nadzieje, że nie będzie dochodziło do zgrzytów między nami.- mówił tak jakby wcześniej miał całą przedmowę napisaną na kartce.- Masz prawa jazdy?- na co czerwonowłosa skinęła głową.-Super w przyszłym tygodniu dostaniesz samochód, no chyba ze chcesz jeździć z szoferem. Ja osobiście korzystam z tego tylko wtedy gdy wybieram się na bankiety, za bardzo lubię jazdę samochodem. To chyba moje jedyne wymagania.-dodał na sam koniec.-Masz jakieś pytania?
-Nie, chyba nie.- zmarszczyła brwi i zerknęła na niego.
-Świetnie, bo ja tak.- jego śmiertelnie poważnym ton i brak uśmiechu powodowały u niej gęsią skórkę, serce waliło jak oszalałe,zaciskała dłonie sama nie wiedząc co ma z nimi zrobić.
-Ile masz lat?
-Dwadzieścia cztery.- dokładniej jej się przyjrzał, zastanawiając się czy niej jest dla niego zbyt młoda. Pierwotnie owa kandydatka miała się mieścić w przedziale dwadzieścia dziewięć- trzydzieści dwa. Jednak przyglądając się jej dokładnie utwierdził się w przekonaniu, że sześć lat to nie jest tak duża różnica wieku. Jednak gdzieś w duchu obawiał się jak długo tak młoda dziewczyna będzie chciała żyć w takim „związku”.
-Może zróbmy tak: ja się zastanowię i Ty również, dajmy sobie czas do niedzieli, wtedy się spotkamy i na spokojnie omówimy resztę. To jest transakcja wiążąca na nieco dłuższy okres czasu, więc nie ukrywam, że chce by obojgu nam było w pewnym sensie na rękę. Od razu chce dodać, że nie ma mowy o żadnej miłości, ani niczym w tym stylu.- jego chłodny wzrok pozostawiał wiele do życzenia.
-Traktuje to tylko jako pracę, ale myślę że uda nam się jakoś dogadać.
-Na to liczę.- kąciki ust uniosły się do góry, rysy jego twarzy od razu złagodniały, twarz nabrała blasku. Może nie tak diabeł straszny jak go malują?



Jeśli chcesz być informowana o nowych rozdziałach zapraszał >>tutaj<<

4 komentarze:

  1. Jej to spotkanie było dziwne Pablo zrobił na mnie złe wrażenie (jednak mam nadzieje że on się kiedyś zmieni). Atmosfera była dla mnie taka sztuczne. Czekam na dalszy rozwój akcji :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie no takiego przebiegu tego spotkania to się nie spodziewałam xD Kurde no, ale czy Pablo musi być tak cholernie oficjalny?! Przecież to mnie aż ciarki przeszły, że on taki poważny i oschły :/ Strasznie nie lubię takich ludzi, więc albo się zmieni, albo go nie będę lubić :P No mam nadzieję, że jednak zdobędzie się na jakieś uczucia w stosunku do Emily :) Więc z niecierpliwością czekam na nowy rozdział :D A i u mnie też kolejny ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Odcinek boski już nie mogę się doczekać następnego.

    OdpowiedzUsuń
  4. No to opowiadanie również mi się podoba z resztą chyba jak każde twoje :) no więc szczerze spodziewałam się nieco innego obrotu spraw, ale doskonale widać że Pablo jest karierowiczem, który kocha swoje życie, które kręci się wokół dobrej pozycji i pieniędzy. Jestem ciekawa jak to będzie, gdy Emily wprowadzi się do niego i kiedy w końcu zrozumie, że jednak miłość istnieję? No cóż idę nadrabiać kolejny, matko jakie zaległości mam u wszystkich :)

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy